Sterta naczyń o świcie,
niechętnie ale jednak, inspiruje mnie do ich wymycia. Sterczę przy
zlewie myjąc talerz za talerzem, gdy słyszę za plecami "Oh,
you are a good woman!". Mówi do mnie Mama Beth. Oczywiście
odpowiadam śmiechem, pytając "Dlaczego?". "Bo myjesz
rano naczynia".
Takie proste. Zawsze myślałam, że na moje
bycie dobrą kobietą, a może nawet dobrym człowiekiem, składa się więcej czynników, niż wyjątkowa
umiejętność mycia naczyń. Umiejętność trenowana wieloletnio
przez kenijskie kobiety, której większość mężczyzn w tym kraju
nie opanowała nawet w połowie. Chwilę później budzi się
Phannys. Moja ówczesna współlokatorka. Ku ścisłości: lat 21.
Wstała wcześnie, bo musi zrobić mężowi pranie. Z tymi mężami
tutaj to jest dziwna sprawa, bo jak się okazuje, nie musisz być po
ślubie, żeby być żoną i mężem. Jeśli dzielicie razem, dom,
łoże, życie: jesteście mężem i żoną. Całkiem piękne
podejście, piękne jednakże głównie w teorii, ponieważ w
praktyce odnosi się do tego, że jeśli kobieta pierze, sprząta i
gotuje mężczyźnie z którym mieszka, to może tytułować się
jego żoną. Naprawdę nie mam nic do tego, jeśli kobieta to lubi.
Wiem, że takie kobiety istnieją, ba, nawet znam je osobiście!
Niemniej jednak bycie zobowiązanym do harowania w pocie czoła
(pranie, zaznaczam, ręczne!) nie czyni tego ani trochę bardziej
przyjemnym. Jasne, możecie się przyczepić, że przyjechała tam
taka z Europy i podburza lokalną społeczność. Kobiety nie
narzekają, więc są zadowolone; czego tu się czepiać. Okazuje
się, że nie narzekają, bo nikt je o zdanie nie pyta. Ja zapytałam.
Oczywiście rozmowa z Mamą Beth,
która reprezentuje starsze pokolenie, znacznie różni się od
rozmowy z dziewczynami w moim wieku. Beth szanuje kulturę i
tradycję, więc również tradycyjną rolę kobiety w społeczeństwie
czy rodzinie. Wciąż zaskakuje mnie jak silne są kobiety, które
tutaj spotykam, fizycznie i psychicznie. Ale jednocześnie w
konfrontacji z mężczyznami bezdyskusyjnie się im podporządkowują.
W standardach Beth dobra kobieta gotuje, sprząta, pierze i opiekuje
się domem. Są to standardy mojej babci, i wielu Waszych babć
również. Nic nowego. (Moja własna siostra swego czasu wytykała
mi, że nie przygotowuję mojemu chłopakowi herbaty, jak tylko
pojawiał się w naszym domu). Ale jednocześnie to Beth, będąc już
wtedy matką trójki dzieci musiała zająć się utrzymywaniem domu,
ponieważ farma męża nie przynosiła dochodu. Teoretycznie podział
ról jest ustalony: kobieta zajmuje się domem, mężczyzna utrzymuje
rodzinę. W rzeczywistości jednak często wszystko spoczywa na
barkach kobiet. Phannys mówi, że jest kobietą i musi to robić,
taka jest jej rola i ona ją akceptuje. Przyjmuje ją z godnością,
choć obowiązki domowe często stają się wymówką, żeby nie
poświęcać czasu sobie samej, bądź czynnościom które dla samej
Phannys są bardziej atrakcyjne.
Pare dni temu miałam okazję
spędzić popołudnie i wieczór z kobietami w moim wieku. (Co
ucieszyło mnie tym bardziej że większość czasu spędzam tu
otoczona mężczyznami.) Otwarte na rozmowę na temat relacji kobiet
i mężczyzn powiedziały mi wprost, że trudno jest „być w
związku” w Kenii. Mężczyźni chcą mieć żonę i rodzinę, ale
zarazem nie chcą mieć żadnych zobowiązań. Żona i rodzina stają
się fasadą do zaprezentowania społeczeństwu : „spełniam swoją
rolę mężczyzny”. Jednak za tą fasadą kryje się postawa małego
chłopca, który nie chce przyjmować na siebie odpowiedzialności.
Emily została sama z dwójką dzieci. W Kenii rząd nie wspiera
samotnych matek. Jak nie ma środków na utrzymanie dziecka, to jej
problem. Mężczyzna się zawinął i zniknął, to jej problem. A
jest to problem dość powszechny i mimo że zgodnie z konstytucją
mężczyzna jest zobowiązany do opieki nad dzieckiem, sprawnie się
z tego wywija, zwłaszcza, że koszta sprawy sądowej i dojazdów do
sądu nie są najniższe, co zniechęca wiele kobiet do walki o to,
co przecież im się należy. Zmuszone do samodzielności i
niezależności sprawnie sobie z tym radzą. Jednak to nie jest ich
bezpośredni wybór, to sytuacja w której zostały postawione. Emily
i reszta dziewczyn mówią: „Najważniejsze to być niezależną:
finansowo, życiowo. Wtedy możesz zacząć martwić się innymi
sprawami.” Wszystkie są matkami, wszystkie, prócz Emily, mają
mężów, choć tylko jedna z nich jest w formalnym małżeństwie.
(Zwracają też uwagę, jak powszechny jest problem zdrady. Nie jest
to jednak temat nad którym chcę się rozwodzić. Polecam Wam za to
do przeczytania bardzo kontrowersyjny felieton młodej mieszkanki
Nairobi, próbującej wytłumaczyć kobietom dlaczego mężczyźni je
zdradzają. Stosuje mało wyszukane argumenty typu: „bo jesteś
gruba i nudna”. Oczywiście artykuł spowodował lawinę
komentarzy, jednak wciąż gdy rozmawiam na ten temat z kobietami i
wprost pytam „Jesteś feministką?” odpowiedź brzmi: „Nie, i
nie znam żadnej.” http://www.kenyan-post.com/2014/07/here-is-that-article-by-njoki-chege.html ).
Wszystko się zmienia.
Beatriz mówi mi, że w przypadku edukacji nie ma już sytuacji
faworyzowania chłopców, że kobiety są coraz bardziej niezależne
i samodzielne (czego przyczyną jest też brak pewności co
przyniesie jutro). Jednocześnie jednak zwraca mi uwagę na to, że
problem prostytucji, a co za tym idzie rozprzestrzeniania się wirusa
HIV, jest związany z ogromną ilością samotnych matek,, które
wybierają taka a nie inną drogę, aby utrzymać rodzinę. Prosty
krok rządu – wspieranie samotnych matek, mógłby przyczynić się
do ograniczenia ilości zakażeń, a Kenia plasuje się na czwartym
miejscu wśród krajów o najwyższym procencie zakażonych. Gdyby kobiety w Kenii uświadomiły sobie swoją siłę
i potencjał i miały możliwość go realizować, kraj rozwijałby
się prężniej, z korzyścią dla wszystkich jego mieszkańców.
Aby zakończyć pozytywnym
akcentem, przedstawiam wam spotkanego na dachu najwyższego budynku w
Nairobi chłopaka, którego napis na bluzie mocno mnie zaintrygował.
Na tyle, żeby zacząć z nim na ten temat rozmowę. Autorem słów z
bluzy jest Tomas Sankara, pierwszy prezydent Burkina Faso, którego
działania na rzecz kobiet w Zachodniej Afryce lat 80. były innowacyjne i wyprzedzące wiele innych krajów świata. Sankara koncentrował się na emancypacji kobiet i jej znaczeniu
dla całej społeczności, zaznaczał, że kluczem do zmian
społecznych jest podwyższenie statusu kobiet. Nawet teraz jego
poglądy w wielu regionach świata zostałyby uznane za rewolucyjne.
Rząd Sankary zakazał obrzezania kobiet, uregulował poligamię i
zakazał przymusowych małżeństw, promował środki antykoncepcyjne
i zachęcał kobiety do pracy i nauki. Jako pierwszy też wprowadził
kobiety do polityki – mianował je na stanowiska ministerialne.
A chłopak w bluzie!? Owszem, przyznał, że jest feministą.
A chłopak w bluzie!? Owszem, przyznał, że jest feministą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz